W klasie drugiej moją uwagę zwróciła uczennica, która zaczęła opuszczać coraz więcej godzin lekcyjnych w II semestrze. W czasie rozmów dyscyplinujących z uczennicą, dowiedziałam się, ze isotą problemu są bardzo złe relacje Sabiny z mamą...
PRZYPADEK II – Wagary a problemy rodzinne.
1.Identyfikacja problemu
W roku szkolnym 2002/2003 byłam wychowawcą klasy II, złożonej w dużej mierze z uczniów powtarzających klasę – była to bowiem klasa zbiorcza. W drugim semestrze moją uwagę zwróciła jedna z moich uczennic, Sabina, która znajdowała się w mojej klasie już drugi rok. Problemem stały się coraz częstsze nieobecności uczennicy – na przełomie marca i kwietnia opuściła ponad 50 godzin lekcyjnych - po rozmowie z jej mamą, okazało się, że nie są one niczym uzasadnione, wbrew temu co początkowo twierdziła Sabina. Od 3 tygodni nie mogłam również doprosić się uczennicy o zwrot „Arkusza frekwencji” (poprzez który informowałam rodziców o ewentualnych nieobecnościach ich dzieci w szkole), co tłumaczyła swoim zapominalstwem. Problem był tym istotniejszy, że uczennica nie należała do osób nazbyt zdolnych, a raczej dość słabych, uczenie się bieżącego materiału wymagało od niej dużego nakładu sił i zaangażowania, w przypadku zaległości, będących wynikiem nieobecności, istniała zatem realna możliwość nie uzyskania przez nią promocji do kolejnej klasy, zwłaszcza biorąc pod uwagą bardzo słabe oceny z I semestru, w tym również ocenę ndst z matematyki. Z rozmów odbytych zarówno z uczennicą jak i jej mamą – jeszcze w klasie pierwszej - wiedziałam, że Sabina pochodzi z rozbitej rodziny – mama wypowiadała się o ojcu Sabiny raczej ogólnikowo i z wyraźną niechęcią, Sabina niekiedy wręcz wyraźnie wrogo. Podstawą tych negatywnych emocji było nie tylko stałe poczucie odrzucenia i braku zainteresowania ze strony ojca, ale również kwestie finansowe. Problemy te prowadziły w konsekwencji do dość niskiej samooceny uczennicy, która, jak wynikło z rozmów z nią, czuła się gorsza niż reszta jej rówieśników. Jeszcze bardziej niż nieobecności Sabiny na zajęciach klasie II, zaniepokoiły mnie relacje między matką i córką, nacechowane teraz niechęcią, pretensjami i wzajemnymi oskarżeniami, co wyraźnie rzutowało na postępowanie Sabiny. Po rozmowach ze szkolnym pedagogiem jak również przeanalizowaniu literatury fachowej (np.„Drogi dorastania – psychologia rozwojowa okresu dojrzewania dla rodziców i wychowawców” I. Obuchowskiej; „Wychowanie skuteczne – 10 przykazań dla rodziców”J.S. Leite, J.K.Parrish), doszłam do wniosku, że mam tu do czynienia z rodziną wyraźnie dysfunkcyjną, która nie spełnia swojej podstawowej roli – nie jest wsparciem dla dziecka.
2.Geneza i dynamika zjawiska.
Na podstawie własnych obserwacji i rozmów z innymi nauczycielami oraz uczniami i samą uczennicą, stwierdziłam, że Sabina w grupie rówieśniczej funkcjonuje dość dobrze, ale tylko na terenie szkoły. Poza dwiema koleżankami, nie utrzymywała bliższych kontaktów z innymi uczniami, choć równocześnie nie była też z nimi skonfliktowana, wręcz przeciwnie, cieszyła się sympatią grupy, która usprawiedliwiała jej nikły kontakt z grupą poza szkołą koniecznością dojazdów do domu – uczennica mieszkała bowiem poza Świnoujściem, w Przytorze. Na zajęciach była zazwyczaj mało aktywna, choć równocześnie starała się brać w nich udział i odpowiadać na zadawane jej bezpośrednio pytania. Nie osiągała jednak zbyt wysokich wyników w nauce, co wynikało z faktu, iż była uczennicą dość słabą i nie zawsze przykładała się do nauki w domu – czego przykładem był m.in. brak zadań domowych.. Nasilające się nieobecności zdecydowanie pogarszały sytuację uczennicy i jej szanse na zdanie klasy.
Mama Sabiny starała się przychodzić na wszystkie wywiadówki, ale względy zdrowotne nie zawsze jej to umożliwiały. Z rozmów z nią prowadzonych było widać, że zależy jej na przyszłości Sabiny. Zaniepokoił mnie jednak jej stosunek do córki – pełen przede wszystkim pretensji, niezadowolenia i roszczeń. Mama uczennicy skupiała się wyłącznie na słabych ocenach córki, nie potrafiła natomiast docenić jej starań włożonych w ich uzyskanie. Bagatelizowała również inne osiągnięcia córki – np. pomoc w tworzeniu gazetek klasowych itp. Z rozmów przeprowadzanych z Sabiną wywnioskowałam, że podstawowym problemem dla niej są właśnie bardzo złe relacje z mamą. Uczennica twierdziła, że nie pamięta kiedy ostatni raz udało jej się normalnie porozmawiać z mamą, zazwyczaj jedynie się kłóciły bądź zupełnie do siebie nie odzywały – co mogło trwać nawet kilka dni. Dlatego starała się przebywać w domu jak najrzadziej, uciekając do koleżanek i w efekcie zupełnie przestała się uczyć. Co gorsze, mama w czasie kolejnych kłótni ugruntowała w Sabinie przekonanie, że do niczego się nie nadaje i nic nie osiągnie – uczennica postanowiła zatem, że nie będzie nawet próbowała czegokolwiek osiągnąć, ponieważ i tak nie ma to sensu. Sytuacja ta odbijała się bardzo niekorzystnie na stanie emocjonalnym uczennicy, która wyraźnie znajdowała się na skraju załamania nerwowego. Równolegle, dość paradoksalnie, z obu stron wyraźna była troska – mama martwiła się o przyszłość Sabiny, Sabina o zdrowie mamy ( która chorowała poważnie na serce). Doszłam zatem do wniosku, że trzeba podjąć wszelkie możliwe środki, aby załagodzić konflikt między Sabiną i jej mamą – w tym celu zaś konieczne są działania ukierunkowane nie tylko na Sabinę, ale również pedagogizacja jej mamy.
3.Znaczenie problemu.
W przypadku Sabiny nałożyły się na siebie dwa bardzo istotne problemy: · Nasilające się nieobecności prowadziły do coraz większych braków wiedzy, a co za tym idzie trudności w przyswajaniu treści programowych i braku właściwych umiejętności. Konsekwencją tych braków były oceny niedostateczne i zagrożenie brakiem promocji do klasy III; · Brak poczucia bezpieczeństwa i miłości w domu, brak kontaktu z ojcem oraz bardzo złe relacje z mamą pogłębiały niską samooceną uczennicy. Konsekwencją mogło być poważne zagrożenie wejścia Sabiny do grup nieformalnych – w których szukałaby akceptacji, a co za tym idzie zagrożenie wejścia w alkoholizm czy narkomanię ( co już wydawało się prawdopodobne, biorąc pod uwagę ucieczki Sabiny z domu i spędzanie czasu z nieuczącymi się i niepracującymi koleżankami). Brak właściwych relacji w domu mógł również prowadzić do nieumiejętności nawiązania zdrowych relacji partnerskich w przyszłości i nieumiejętności funkcjonowania w społeczeństwie;
4.Prognoza.
Podjęte działania mogą sprawić, że relacje między matką i córką zostaną poprawione, obie strony wzajemnie się wysłuchają i zrozumieją, staną się dla siebie wsparciem. To z kolei przełoży się na podejście Sabiny do obowiązków szkolnych, uczennica będzie miała oparcie w domu i dzięki temu zacznie nadrabiać istniejące braki wiadomości i umiejętności, co da jej szansę na zdanie klasy II. Ponadto wzmocniona zostanie samoocena uczennicy, co ma znaczenie dla jakości podejmowanych przez nią starań, zarówno w szkole jak i w późniejszym życiu. W przypadku braku jakichkolwiek działań naprawczych istnieje nie tylko poważne zagrożenie nieklasyfikowania uczennicy, ale również skumulowania problemów domowych, co może doprowadzić do ucieczki Sabiny z domu, wejścia do grup nieformalnych, wejścia w konflikt z prawem czy nawet podjęcie próby samobójczej.
5. Propozycje rozwiązania.
Chcąc zwiększyć prawdopodobieństwo osiągnięcia pozytywnych wyników w tym trudnym przypadku, podjęłam współpracę z pedagogiem szkolnym. Po dokładnym przeanalizowaniu sytuacji i ponownych rozmowach z uczennicą postanowiłyśmy:
- Doprowadzić do konfrontacji skonfliktowanych stron, tak aby każda z nich miała możliwość wypowiedzenia i się i wysłuchania wzajemnie; - zaproponowania terapii rodzinnej jako sposobu naprawienia atmosfery w domu i wzajemnych relacji; - Uświadomienie obu stronom ich wzajemnych potrzeb i możliwości; - Uświadomienie mamie Sabiny, jak ważna jest jej akceptacja dla córki; - Uświadomienie Sabinie, że ucieczki z domu i wagary nie są sposobem na uniknięcie problemu, ale jedynie go zwiększają; - Zorganizowanie uczennicy pomocy w nadrobieniu zaległości w nauce;
6.Wdrażanie oddziaływań i obserwowanie efektów realizowanych zadań.
Do zaplanowanego spotkania z mamą i Sabiną w towarzystwie pedagoga szkolnego doszło 23 kwietnia 2002 roku. Było to jedno z najtrudniejszych spotkań w mojej dotychczasowej pracy wychowawcy klasowego. Jego przebieg był bardzo burzliwy, nagromadzenie negatywnych emocji obu stron było tak olbrzymie, że musiałyśmy nawet w pewnym momencie rozdzielić Sabinę i jej mamę (przechodząc do różnych pomieszczeń), aby je wyciszyć na tyle, by możliwe było dalsze prowadzenie konstruktywnej rozmowy – momentem przełomowym było pytanie z naszej strony dlaczego obie tak bardzo się ranią, skoro równocześnie się kochają i zależy im na sobie nawzajem i kiedy ostatni raz powiedziały sobie, że się kochają. Łzy obu stron w tym momencie uświadomił im jak są dla siebie i ważne, co też sobie po tak długim czasie wreszcie powiedziały. Spotkanie to uświadomiło Sabinie, że jest naprawdę kimś najważniejszym dla swojej mamy, a wszystkie jej pretensje wobec córki wynikają z obaw o jej przyszłość. Równocześnie uświadomiłyśmy mamie, jak bardzo ranią Sabinę jej oceny i jak mogą być dla niej krzywdzące ( uwagi typu, że jest głupia, na nic ją nie stać, że nic nie osiągnie w życiu). Udało nam się stworzyć platformę do prawdziwego porozumienia obu stron, możliwość konstruktywnego dialogu. Zarówno Sabina jak i jej mama uświadomiły sobie swoje błędy. Sabina zrozumiała, że nie może uciekać z zajęć, a przede wszystkim, że nie może oceny siebie uzależniać wyłącznie od ocen innych. Jej mama natomiast uświadomiła sobie, że szkolne oceny nie mogą być podstawą do budowania oceny córki jako człowieka, a rodzina jest szczególnie istotnym wsparciem dla młodego człowieka, nawet jeśli wydaje się, ze to grupa rówieśnicza jest najważniejszym autorytetem w tym wieku. To rodzina bowiem i relacje w niej panujące kształtują samoocenę dziecka, jego system wartości, system moralny, tego jak funkcjonować w społeczeństwie uczy się właśnie poprzez relacje rodzinne. W ramach dalszej pomocy zorganizowałam w klasie grupę wsparcia dla Sabiny, aby miała możliwość nadrobienia zaległości, poprosiłam również o pomoc panią pedagog, która nieodpłatnie pomagała uczniom w nauce matematyki. Starałam się również podkreślać nawet małe osiągnięcia Sabiny i je nagradzać, aby wzmocnić jej wiarę we własne możliwości i samą siebie. Efekty podjętych działań mogę ocenić dwojako. Nie udało mi się w pełni osiągnąć zamierzonych celów – Sabinie, mimo pomocy, nie udało się nadrobić zaległości i nie otrzymała promocji do klasy III. Z drugiej strony mogę niewątpliwie mówić o sukcesie – dzięki przeprowadzonej konfrontacji i późniejszym rozmowom z Sabiną i jej mamą, udało się naprawić, bardzo znacząco, relacje między córką i mamą. Spotykałam Sabinę kilkakrotnie długo potem i z rozmów z nią wiem, ze obecnie bardzo dobrze dogaduje się z mamą. Jest radosna i uśmiechnięta, kiedy mówi o domu i swoich planach na przyszłość – postanowiła, że zostanie kosmetyczką, co interesowało ją od bardzo dawna, w przyszłości marzy otwarciu własnego zakładu kosmetycznego, na razie dopiero szkoli się w tym zakresie.
Katarzyna Dudeńko, polonista w liceum ogólnokształcącym
|